|
www.piechotabrytyjska.fora.pl rekonstrukcja piechoty brytyjskiej z XVIII-XIX wieku
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scot
Sergeant
Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:06, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Tom Farell napisał: |
twierdza ona tylko że takie lądowanie było i już. |
A jednak lądowanie! Czyżbyśmy mieli kolejne "pole do popisu"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gregory
Sergeant
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:08, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Hel już dawno otrzymał naszą ofertę, jednak bez większego odzewu. Zapewne po Wisłoujściu będzie nam łatwiej pozyskiwać potencjalnych zainteresowanych. Ale nic na siłę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gregory dnia Wto 12:14, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Wto 15:35, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
No, napisałem nowy post zamiast zedytować wczesniejszy bo zagubił by się jeszcze. . Przebrnąłem przez żywot Nettelbecka. W odróżnieniu od anonima, Nettelbeck jest strasznie rozgadany i mniej konkretny. Zaczyna od stworzenia świata (no fakt, to jest opis całego jego żywota) i potem powoli posuwa się dalej. Wiele miejsca też zajmują opisy typu (to przykład raczej obrazujący styl niż wyrywek dokładnie cytowany): " ... i przyprowadzili wtedy tego nędznego łotra, szpicbuba, dezertera a zobaczywszy kreaturę powiadam: Dalejże chłopcy, dołóżcie mu!" No to oni jak rzekłem dali mu popalić.", bądż: "Ugięły mi się kolana i upadłszy na nie zawołałem: Błagam Was na rany Boga! Ależ nie opuszczajcie nas a my was też nie opuścimy, gdyż póki w nas choć kropla gorącej krwie płynie to.. " itp w tym stylu. Do tego zaawansowana chronologia. Raz pisze o 7 maja by za chwilę przypomnieć sobie coś co było "dwa dni wcześniej" ale to miało związek z statkiem "o którego przybyciu już pisałem". Marginesy wydruku popstrzyłem grubo dopiskami z datami i faktami wyłowionymi jak kluski z Nettelbeckowej zupy.
Tak więc, co z tego wynikło.
1) 15 kwietnia 1807 statkiem z Kołobrzegu wyruszył do Stralsundu Schill. Powrócił jak już wiemy 8 maja. Wcześniej był też w marcu w Malmö, co poświadcza von Hünerbein.
2) Opisując wydarzenia pomiędzy 23 a 25 kwietnia, stwierdził, że do dyspozycji obrońców pozostawało 4-5 statków kupca Schrödera o pojemności, bo trudno to nazwać tonażem od 60 do 280 łasztów, niemal stale kursujących między Kołobrzegiem a Memlem, przewożących zaopatrzenie ale też odwożących pobranych jeńców. Jadowity staruszek czekał na powrót któregokolwiek z nich bardzo, ponieważ spodziewał się odpowiedzi na swoje pismo w sprawie von Loucadou.
3) 26 kwietnia na redzie pojawily się dwa statki, przywożące II pomorski batalion rezerwowy - około 700 ludzi. Następnego dnia ich wyokrętowano. Tego samego dnia tj. 27 kwietnia przybył statek z Szwedzkiego Pomorza z "znaczną liczbą Ranzionirten", którzy zostali zorganizowani i wyposażeni staraniem specjalnie posłanego do Stralsundu kpt. von Bülow.
4) Bez podania daty pozostała informacja i szczególowy opis przybycia na statku z Gdańska (?) mjr. von Gneisenau.
5) Równiez bez daty Nettelbeck podaje wieść o wejściu na redę szwedzkiej fregaty "Fahrmann". Staruszek ocenił ją na 46 dział, nie spodobało mu się za to jej zbyt głębokie zanurzenie, utrudniające manewrowanie przy brzegu i zmuszające go do podjęcia się - okresowo - roli pilota. Znacznie lepiej ocenił brytyjski 18-działowy bryg "który przybył tez w niedługim czasie". O nim potem pisze bardziej szczegółowo.
6) 7 maja - przybywa statek z Królewca z 3 Nowomarchijskim Batalionem Rezerwowym na pokładzie i jednym tchem z powyższym - jest też o przypłynięciu "krótko wcześniej" szwedzkich statków z 460 kolejnymi Ranzionirten, wyekwipowanymi i uzbrojonymi na Pomorzu Przednim.
7) 15 maja po raz pierwszy szwedzka fregata ostrzelała wroga pojawiającego się na północ od lasu miejskiego, oddając do nieprzyjaciół 42 strzały.
8 ) 19 maja przybył angielski bryg z trzeba statkami z zaopatrzeniem ("a statków tego narodu z utęskieniem oczekiwaliśmy.. "), które ukazały się przy burzowej pogodzie na horyzoncie i oddając strzały sygnalizujące przybycie, halsowały tam i sam czekając na łodzie i na wyznaczenie kotwicowiska na redzie, bądź wprowadzenie do portu.
9 ) 20 maja bryg i fregata ostrzelały wroga na wschodniej plaży. O tym juz było. O akcji z 26 maja pan Joachim nie wspomina.
10) 10 czerwca nadpłynął angielski transportowiec z dzialami i amunicją, jednak zła pogoda (od 10 czerwca się wyraźnie popsuła i padało oraz silnie wiało), statek zaczęło znosić ku opanowanemu przez Francuzów wybrzeżu, jednak udało się go zakotwiczyć na redzie. Nettelbeck łodzią dostał się na statek i zadowolony przeliczył dostawę: 45 dział i haubic, w większości żelaznych "lecz dobrze lanych", niestety - bez lawet.
11) 19 czerwca fregata ponownie ostrzelala Francuzów, zaś Nettelbeck posłużył jako pilot, wskazując dogodną do podejścia do brzegu głębię "w pobliżu wrogiego szańca". Wg relacji oddano "nie mniej jak 157 strzałów".
12) Po 28 czerwca (najpierw pan Joachim opisuje noc z 27 na 28 czerwca, jak stał na bastionie Prusy wraz z Gneisenauem a nagle jak nie upadnie bomba! O 10 albo 20 kroków od nich! Aż ziemia zadrżała. Na co pan Joachim chwycił Gneisenaua za rękę i mówi: "Chodźmy, chodźmy, tu nie jest bezpiecznie!" Zaś Gneisenau z zimną krwią: "Nic nam nie zrobi". A bomba jak nie trzaśnie! "Wszystko podskoczyło, a nas - pisze pan N - pokryła ziemia no i już nic inego nie mieliśmy do roboty jak się otrzepywać z piachu i błota". ) udało się wyprowadzić angielski statek z nową dostawą dział i amunicji (inny niz opisywany wczesniej?) z zasięgu ognia nieprzyjacielskiej artylerii z plaży.
13) Z podziwu godnym lekceważeniem chronologii, staruszek wspomina następnie, już po opisaniu wydarzeń z 1 lipca, akcję wyprowadzenia spod francuskiego ognia angielskiego transportowca, na którego pokładzie na skutek ognia francuskich dział z brzegu zginęło dwu ludzi.
14) Ze smutkiem zapisał Netelbeck fakt zdobycia przez wroga Maikuhle, co nastąpiło około 4 rano 1 lipca. Wroga prącego na Munderfort i Morastschanze ostrzelała ponownie szwedzka fregata, oddając około 400 strzałów. Niestety ogólnie efekt był mizerny i Nettelbeck konstatuje: "Po utracie Maikuhle nasza obrona była taka jakby nam prawą rękę odrąbano".
Dalej jest już tylko ciężki ostrzał, pożary, ruina większa niz zwykle, trupy na ulicach, kobieta przecięta kulą działową i leżące obok niej dziecko wyrwane jej z brzucha i scena przybycia fracuskiego parlamentariusza w towarzystwie porucznika von Holleben z 3 Nowomarchijskiego Batalionu Rezerwowego, odesłanego wcześniej z jeńcami na statku do Memla. Tych dwu ludzi przyniosło wieść o zawarciu pokoju a Holleben zawołał: " Pokój! Kołobrzeg ocalony!".
Ten tekst jest zmieniany 50 razy, bo coraz to wyławiam, że gdzieś napisałem Nettelbeck przez jedno "t" i poprawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pią 19:31, 29 Kwi 2011, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Śro 18:11, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Tutaj jest kiepska kopia planu oblężenia, sporządzonego przez gen. Chamberliaca. Widoczna na wschód od ujścia Parsęty fregata ( drugie słowo pod sylwetką to: "Suédoise") nękająca Francuzów i jej zaznaczona konturami okręcików trasa wzdłuż plaży wschodniej.
[link widoczny dla zalogowanych]
I jeszcze coś z gazety. Wychodzi na to, że francuscy dziennikarze byli co do tożsamości okrętu lepiej poinformowani niż pruscy cywile, nawet ci z Kołobrzegu. Po prawej, nad słowem "Angleterre". Co prawda pisanie 17 czerwca o "Af Chapman", że "krąży w pobliżu Kołobrzegu", to zważywszy na jej działania, eufemizm.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] dokładniej tutaj.
Ale mnie ten Kołobrzeg podkręcił !
Aha, Scot, są w handlu - ja ich nie miałem w ręku, niestety - książki opisujące detalicznie operacje Gambiera i Saumareza na Bałtyku w okresie 1806 - 1812. Przypuszczam, że dużo by wyjaśniły. Szczególnie jeżeli chodzi o mniej ogółowi znane akcje brytyjskie przeciw flocie rosyjskiej o których wzmianki widziałem w "Gazette", którą przeglądałem szukając czegoś o Kołobrzegu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Śro 18:57, 27 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Pią 15:52, 29 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Dowiedziałem się pewnych rzeczy o HMS "Belette". Zacząłem szukać, kto poza dowódcą, por. Johnem Phillimore mógł być jeszcze w załodze liczącej przecież 120 ludzi.
Znalazłem biogram młodziutkiego wtedy Andrewa Drew, urodzonego w 1792, który wszedł na pokład "Belette" 4 maja 1806 jako ochotnik I klasy. Był na niej zarówno w Kołobrzegu, jak i potem w sierpniu pod Kopenhagą, był więc też w czasie nieszczęśliwego powrotu do Anglii, z "panem Bedezee" na pokładzie. Dalej nic o nim nie wiadomo istotnego, służył bowiem na wielu inych okrętach i został kapitanem w 1843 roku. No, wiele to nie dało.
Następnie zająłem się uczestnikami zakończonego tragicznie lądowania "u wybrzeży Suffolk" 7 czerwca 1807. W łodzi, poza pruskim oficerem, było sześciu ludzi: master's mate (starszy podoficer, niejako z aspiracjami na porucznika, wyżej w hierarchii niż midszypmen) Kennedy, midszypmen Parks, czterech marynarzy. Prusak i Parks zginęli. Poszukałem więc Kennedy'ego. Okazało się, że informacja o nim była w "The Monthly Magazine" z 1 marca 1814. W dłuższej notatce, informowano o śmierci 24-letniego Edwarda Kennedy'ego na pokładzie szkunera HMS "Ram". Właśnie zdał egzamin na porucznika i czekał na promocję. Zginął w czasie huraganu 23 sierpnia 1813. Dalej autor opisuje przebieg służby Mr Kennedy'ego, skupiając się szczególnie na nieszczęśliwym zdarzeniu, jakiego był uczestnikiem w 1807 roku. Z artykułu wynika, że pogoda w Suffolk była zła, morze zaś wzburzone. Ba, pogoda wręcz burzowa. Phillimore nie ryzykował wejścia do portu, zaś Prusak bardzo nalegał na pośpiech i wskazywał na konsekwencje wynikające z opóźnienia, więc pan Kennedy zgłosił się na ochotnika, z sześcioma ludźmi, odstawić go na brzeg łodzią. Jak już wiemy, pogodna stawała się gorsza, łódź w efekcie się przewróciła i wszyscy znaleźli się w wodzie. Utonął Prusak i wszyscy poza jednym z marynarzy i Kennedym, którego, jak jest napisane, zaczepiła kotwiczka jednej z łodzi które wyszły z portu na ratunek. Nie dającego znaku życia odwieziono go na plażę i szukano pozostałych, samym zaś Kennedym zajęła się Mrs Lacey z Southwold (tam to miało bowiem miejsce - u ujścia rzeki Blythe), która kazała zanieść pozornie nieżywego młodziana do swojego domu (nie było więc daleko), gdzie cucony zaczął dawać oznaki życia. Ocalał też jeden z marynarzy, jak wiemy z poprzednich doniesień, niestety niedługo później opuścił HMS "Bellette" (owszem, pisane przez dwa "l") i w następny rejs wyruszył na Morza Północne, gdzie zaginął. Dalej jest westchnienie o ocaleniu pana Kennedy'ego od przedwczesnego zgonu tylko po to by uległ przemożnej sile huraganu.
Kolejna rzecz. Wiedziałem już, gdzie to było. W Southwold. Zacząłem więc przerzucać internet szukając jakichś zapisków z tej miejscowości. No i trafiłem na "Dziennik Jamesa Maggsa. 1818-1876" Gentelman ów opisuje też pokrótce dzieje Southwold i okolicy, skupiając się zresztą na bardzo janeaustenowskich sensacjach, w rodzaju: "Młodszy syn Jamesa Mortona, Esq. poślubił pannę Mary Carming z Lowden dnia 12-go sierpnia 1839 roku etc". Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Jednak jest takie coś:
"1806, czerwiec 9-ty. Opowiedziane przez Johna Petty Hurr. W Southwold, slup "Burletta" posłał do portu czterowiosłową łódź z Rosyjskim Ambasadorem, także pomocnikiem kapitana i 5 marynarzami. Łódź wywróciły fale, w wyniku czego zginął Ambasador i czterech marynarzy. Pomocnik kapitana i jeden z marynarzy, nazwiskiem Simpson, zostali uratowani przez łódź Edwarda Garrardsa oraz drugą, w której byli: mój informator John Petty Hurr i Robert Sterry. Dwa ciała wyłowiono i pochowano na miejscu. Około 10 dni później, Rosyjski Ambasador został wyłowiony w Easton przez midszypmena Skinnera z stacji sygnałowej w Easton i starego Willa Skeltona też stamtąd. Ambasador został pogrzebany na cmentarzu w pobliżu Steeple (raczej chodzi o jakąś iglicę czy wieżę niż miejscowość). Skinner skrył się, zaś Will Skelton został zamknięty w Ipswich, jako winny kradzieży Ambasadorowi Złotego Zegarka i około 50 gwinei. Zegarek został dostarczony przez Skinnera porucznikowi Formanowi."
Jakbyśmy to skądeś znali, nieprawdaż? Trochę się pomyliły informatorowi daty i fakty ale tylko trochę. No i kwestia Russian-Prussian. Chyba, że to taka okolica, że obcy korpus dyplomatyczny pada tam jak muchy.
Jest też w przypisie informacja, że w rejestrze parafialnym znajduje się pod datą 22 czerwca 1807 r. zapisek o pochowaniu M. Bedezer, pruskiego oficera, któremu powierzono misję przewiezienia dokumentów od Jego Królewskiej Mości Króla Prus na Dwór Św. Jakuba, który z czterema innymi utonął w niedzielę 7 czerwca. Jego ciało znaleziono w Easton.
To na razie tyle.
Zedytowałem powyższe, ponieważ Will Skelton był winny, nie oskarżony o kradzież.
Kolejna edyta: Wyczytałem, że z przwiezionych przez angielski konwój 19 maja dział, osiem i jedną haubicę zainstalowano na Wolfsbergu.
I kolejna: Sądzę, że opinia o potężnym udziale floty Sprzymierzonych w obronie Kołobrzegu, wzięła się ze zdania w książce Kroczyńskiego: "Można tu Loisonowi postawić jeszcze jeden zarzut, że nie docenił morza jako pola walki. Mając już artylerię oblężniczą w postaci 24-funtowych armat, mógł się przeciwstawić bezkarnie grasującym na morzu szwedzkim i angielskim okrętom. Dopiero po przykrych doświadczeniach Loison naprawił swój błąd budując baterię nadbrzeżną". Brzmi to tak, jakby po morzu pływały eskadry ostrzeliwające dniem i nocą oblegających. Były to dwa okręty, z tego jeden był tam przez 7 dni. Kroczyński powtarza poza tym, za Nettelbeckiem i anonimem, błędną nazwę fregaty ("Fahrmann") i zawyżoną liczbę jej dział (46).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pią 18:58, 29 Kwi 2011, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Pią 21:13, 29 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
To uczczę osobnym postem.
W "Militär-Zeitung" z rocznika 1857 jest datowana 1 maja z Berlina zapowiedź spotkania weteranów obrony Kołobrzegu, mającego się odbyć tamże 2 lipca 1857. W artykule napisano min. " Zgodnie z przedłożoną nam starą, urzędową listą, w czasie całego oblężenia w służbie pozostawało 173 oficerów, z czego 17 padło w boju, jeden utonął na służbie , zaś 7 zmarło z odniesionych ran. Rannych było 31 oficerów, z tego 5 aż do inwalidztwa, wzięty do niewoli jeden (ciężko przy tym raniony), porucznik Fabe, który jednak po dojściu do siebie szczęśliwie zbiegł i do końca oblężenia był obecny."
Od tej chwili wiedziałem, że gdy znajdę listę, będę wiedział kim był człowiek, który utonął w Southwold i któremu postanowiłem przywrócić tożsamość. Ba, stało się to nawet moją idee-fixe. Pomyślałem, że jestem mu to w pewien sposób winien, skoro zacząłem drążyć temat i poruszyłem jakoś mgłę zapomnienia okrywającą jego życie i śmierć. Zacząłem więc szukać.
Trafiłem wreszcie na Karla von Bagiensky "Geschichte des 9ten Infanterie-Regiment genant Colbergsches", a w niej na Rang-Liste z lipca 1807 roku. Tu, żeby sobie zrobić dodatkową przyjemność zrobiłem przerwę, zaparzyłem herbatę i dopiero usiadłem do przeglądania listy. I znalazłem.
Füsilier-Bataillon
Capitain Wilhelm v. Möller aus Westphalen
---"---- Wilhelm Böttcher v. Rotschild aus Schlesien
Pr-Lieut. Lebrecht v. Biedersee aus der Altmark, 1807 auf d. Reise von Colberg nach England ertrunken
To wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Sob 7:45, 30 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Pon 1:06, 02 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
A, jeszcze tytułem uzupełnienia. Kroczyński pisze: "W roku 1807 natomiast Kołobrzeg zdobywały tylko wojska lądowe, które musiały równocześnie opanowywać twierdzę i walczyć z pruskimi, szwedzkimi i angielskimi okrętami". Kwestię ilości okrętów dwu ostatnich nacji już omówiliśmy. Zafrapowały mnie te okręty pruskie. W pierwszej chwili chciałem parsknąć w nos Zasłużonemu Autorytetowi, pamiętałem bowiem, że pruska flota wojenna nie istniała w owym czasie, zaś handlowa była mocno przetrzebiona przez idiotyczny konflikt z 1806 roku o Hannover z Brytanią i Szwecją właśnie. Jednak zacząłem sprawdzać i .... rzeczywiście! Na sztuki licząc, bandera wojenna Prus była na morzu w pobliżu Kołobrzegu najliczniej reprezentowana! Mianowicie około końca maja, na polecenie Gneisenaua a z pomocą Nettelbecka, wyszykowano cztery łodzie wiosłowe zaadaptowane na wiosłowe kanonierki. Załogę każdej stanowił sternik i 8 marynarzy. Każda z nich była uzbrojona w pojedyncze działo trzyfuntowe. Daje to wszystko razem pojęcie o potędze łodzi wyposażonych w takie pukawki. Dla nas, rekonstruktorów, trzyfuntówka to działo budzące szacunek. Jednak z morskowojennego punktu widzenia ... takie raczej śmiechy. Miało to jednak pewien cel, ponieważ takie łodzie mogły podchodzić naprawdę blisko brzegu i prowadzić ostrzał plaży. Z tego co znalazłem u von Bagiensky'ego łodzi tych użyto co najmniej raz - 28go czerwca na plaży zachodniej a więc gdzieś w okolicy Maikühle. Wraz ze szwedzkim (za Bagienskym) brygiem, kanonierki musiały po zdobyciu Maikühle uciekać z ujścia Parsęty na morze. Podobne, nieco większe ale też naprędce uzbrajane z jednostek cywilnych kanonierki, kazał przygotować Kalckreuth w czasie obrony Gdańska. I - o ile pamiętam bo dawno do Kalckreutha nie zaglądałem - było ich 3-4.
Edyta: W Gdańsku były 4 niewielkie, uzbrojone pruskie jednostki. Za to prawdziwa potęga morska Prus ujawniła się na Zalewie Wiślanym. Tam na polecenie gen. von Rüchela przyszykowano i uzbrojono 16 (!) różnej wielkości jednostek, w tym dwie (lub trzy, zależnie od źródła) korwety żaglowe oraz drobniejsze kutry. Do tego osiem dużych i cztery mniejsze kanonierki wiosłowe. Głównie brały udział w walkach w okolicy Elbląga.
Inna rzecz. Konwój z zaopatrzeniem z 19 maja (wg Bagiensky'ego z 17 maja), w sile HMS "Belette" i dwu transportowców, który przywiózł 40 dział "nicht mit Affuiten versehen" (jakież fantastycznie archaiczne określenie lawety! obecnie już tylko w holenderskim w użyciu), 10 000 (!?) karabinów, 5000 szabel, amunicję, moździerze itd., był efektem wysłania wcześniej z misją do Anglii porucznika von Petersdorf (z IR vacant v. Borcke, potem awansowany na kapitana i przeniesiony do piechoty Schilla) z załogi kołobrzeskiej. Misja por. Biedersee miała być kolejną.
Tamże: o akcji z 26 maja, tj. ostrzelaniu polskiego obozu przez fregatę i bryg razem, pisze Bagiensky jako o sukcesie zakończonym stratą przez Polaków 40 zabitych i rannych. Kroczyński ucina to krótko: "Większych strat nie poniesiono". Tak, że jest spora rozbieżność.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Wto 8:48, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SinnFein
Corporal
Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warmia
|
Wysłany: Pon 11:10, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Skąd von Bagiensky miał tak dokładne informacje o stratach polskich przeciwników? Skąd swoje informacje o tych stratach brał Kroczyński? ustaliwszy źródła tych informacji, łatwo można będzie dokonać gradacji ich wartości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SinnFein dnia Pon 11:14, 16 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Pon 15:49, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem skąd mieli. Na pewno żaden tam nie był i nie liczył. Kroczyńskiego można spytać, jak się zdaje. Jestem też bardzo ciekaw źródeł, za którymi np. pruscy grenadierzy poszli do boju tak pijani, że bito ich nie tylko kolbami ale pięściami ze skutkiem natychmiastowym.
U Bagiensky'ego jest w przedmowie zapis, że informacje pochodzą z dzienników haseł i rozkazów regimentu (te dzienniki wcale nie zawierają tylko haseł i rozkazów ale sporo szczegółów i opowiastek zapisanych na gorąco - widziałem fragmenty takich Tagebuchów z oblężenia Gdańska), z pamiętników i relacji żołnierzy, które zbierano w latach po 1815 na oficjalne zlecenie władz. Na ile one były dokładne? Skąd mam wiedzieć? W twierdzy o stratach polskich mogli wiedzieć od jeńców wziętych np 9 czerwca (Polaków). W twierdzy było też trochę takich, co mówili po polsku. Książki Kroczyńskiego ("Wojsko polskie ... w Krajnie i na Pomorzu" ) nie mam teraz przy sobie i nie mogę sprawdzić.
Podkreślam, że chodzi mi o rozbieżność ocen, nie o wartość a tym bardziej z liczeniem na sztuki. I tak nidgy nie będziemy pewni tego czy i ilu padło. Ogólnie, jestem zdania że straty na skutek tego ostrzału nie musiały być wielkie. Inna sprawa, czy tak nieznaczne, że nie było o czym mówić.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Nie 18:40, 03 Lip 2011, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SinnFein
Corporal
Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warmia
|
Wysłany: Pon 18:51, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Każdy z nas niejednokrotnie miał okazję się przekonać, ile warte bywają wspominkowe relacje z różnych wojen i czasów. Zwłaszcza księgi pamiątkowe pułków. Ich lektura przypomina relacje nadwornych dziejopisów władców starożytnego Wschodu: każdy wygrał tę samą wojnę i wszystkie te same bitwy jako też zdobył sztandary w liczbie przewyższającej stan ich posiadania przez pułk w ciągu 200 lat .
Nawiasem pisząc, przytaczane przez Ciebie materiały są wielce interesujące. Łączę podziękowania i gratulacje. A to, że bodaj do śmierci (mam cichą nadzieję, że nie us...j ) chyba nie polubię Angielczyków rzeszy bladej, to zupełnie inna historia. Kwestia odruchu (Talleyrand: "Strzeż się swych pierwszych odruchów - bywają szlachetne!").
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marines
Administrator
Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Danzig
|
Wysłany: Pon 19:24, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Eh Tom ,Sinn-tylko prosze nie kontynuujcie swoich ciekawych skadinad tyrad ;)Znamy je z innych for;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Pon 19:31, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dzięki, miło słyszeć. No własnie tylko porównując posiadane materiały, coś wyciągniemy z tego podobnego do prawdy. Czasem jest tak, że ktoś mówi prawdę a ktoś kłamie i to widać. Jak już o bajkowym Wschodzie, to jednak zazwyczaj jest z nami jak z sześcioma ślepcami w Hindustanie, macamy tego słonia dziejów, macamy i raz nam wygląda jak ściana, raz jak wąż... A jaki jest? Tylko koń jaki jest wie każdy. Dzieje to już coś całkiem innego.
Anglicy... no cóż. Walczyli zażarcie z Napoleonem i im się to bardzo opłaciło. Płacili sprzymierzeńcom? Było ich stać to płacili. W wojnie jak w miłości, każdy sposób dobry. Lubisz ich czy nie, wygrali stawiając uparty opór, nie odpuszczając do samego końca. Zauważ, że jednak w tym temacie o wiele częściej piszę o Prusakach i Szwedach. Anglicy są raczej pretekstem do dania pola kawalerii mojej elokwencji.
Na koniec coś z Kiplinga (ach ten kolonialny Wschód) i zupełnie nie do tematu. Z filmu "Człowiek, który chciał być królem":
" - He wants to know if you are gods.
- Not gods - Englishmen. The next best thing."
Marines - już za późno. Dobyliśmy noży, trzeba je skrwawić.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pon 19:32, 16 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marines
Administrator
Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Danzig
|
Wysłany: Pon 20:36, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Tom Farell napisał: |
Marines - już za późno. Dobyliśmy noży, trzeba je skrwawić. |
właśnie zauważyłem-do stu beczek zepsutych śledzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SinnFein
Corporal
Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warmia
|
Wysłany: Wto 7:49, 17 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Effendi ma rację (gallicyzm !) - to nie to miejsce. Ale przyjemnie jest spotkać na nowym gruncie "starego Szweda" .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom Farell
Corporal
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kerry Mountains
|
Wysłany: Nie 18:46, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Przeglądając posiadaną od dawna książkę o armii brandenbursko-pruskiej lat 1640-1807, trafiłem na sztych z epoki pokazujący oblężenie Kołobrzegu. W prawej górnej części widoczna fregata i na brzegu polski (obrazek nie ma opisów) obóz. Z przypisów wynika, że rycina pochodzi z własnych zbiorów Hansa Bleckwenna.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] jest link do zdjęcia na fotosiku w lepszej rozdzielczości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|